Niestraszna zima gdy masz kozę
Już od bardzo dawna, głównie na wsiach, ogrzewano chałupy zimą piecem, zwanym kozą. Piec był nieduży, żeliwny, zwykle w kształcie walca zamkniętego od góry jedną fajerką. Z kominem łączyła go szeroka blaszana rura, która również była elementem grzewczym. Koza, jak to koza, stała na czterech nóżkach, a jej paszą, czyli paliwem było wszystko, co się do tego nadawało.
Niedroga nowoczesność grzewcza
Koza, o której mowa we wstępie, stanowiła nieodłączny element dekoracyjny, potwierdzający realia, chyba we wszystkich filmach opisujących czasy wojny i powojnia. Pomimo tego, trudno byłoby nazwać kozę „ładnym przedmiotem” dekorującym wnętrze mieszkalne. Tymczasem, współcześnie, koza wkroczyła na salony i zachowując swoją zasadniczą funkcję grzewczą, stała się atrakcyjnym elementem dekoracyjnym. Zadbali o to producenci, którzy nadali jej różne kształty, różne wielkości i różne wykonania, zachowując to co najważniejsze, czyli żeliwo, z którego każda odmiana jest wykonana. Ten surowiec łatwo i szybko się nagrzewa, absorbuje ciepło i wolno oddaje do otoczenia,, ogrzewając pomieszczenie, w którym się znajduje. Nowoczesna koza ma zdecydowanie większe wymagania wobec paliwa. Musi to być drewno, lub wysokokaloryczny, dobrej jakości węgiel. W większości modeli, otwór paleniska osłonięty jest szklaną płytą. Widok otwartego płomienia, stwarza niepowtarzalny nastrój we wnętrzu, w którym się znajduje. Niedrogie piece kozy można zainstalować niemal w każdym wnętrzu.
Na rynku jest duży wybór grzewczych kóz. Są w kształcie prostopadłościanów o różnych wymiarach i różnych zdobieniach. Można również spotkać kozy w tradycyjnym kształcie walca. Jednak są wyższe, większe, ze szklaną osłona paleniska i często z różnymi zdobieniami. Katalogi, zawierające oferty, można znaleźć w internecie. Są w nich bardzo stylowe kozy.